Doglądając śliwek weszłam dziś na drzewo.
Ten spacer na wysokości zakończył się wewnętrzną rozkminką, na słowo pisane przelaną na temat motywacji. Ci, którzy są ze mną fizycznie blisko wiedzą, że przychodzi u mnie taki czas, że WSZYSTKO powoduje we mnie lawinę wglądów i wewnętrznych rozmyślań. A może bardziej “poczuć”, bo odpowiedź na pytanie “jak jest?” bardziej sercem ogarniam niż umysłem. To czas, gdzie notatniki i zeszyty są w każdym pomieszczeniu przygotowane, długopisy po domu porozrzucane i piszę, piszę, piszę co chwilę coś, co do mnie spływa z przestrzeni. (nawet w nocy; raz nawet wypisanym długopisem po ciemku i rano cieniowanie ołówkiem wytłoczonych zdań było, by odkryć co autor miał na myśli). Takie hobby mnie nachodzi.
Ale do drzewa i spaceru wracając, nie sposób w tej historii pominąć mojego nastoletniego syna. To w sumie on zmotywował mnie do przyjrzenia się motywom motywacji .
Ciekawa jestem co Ciebie motywuje?
Ja, większość swojego świadomego życia gdzie zaczęłam sobie się przyglądać dalej i głębiej niż odbicie w lustrze (czyli ok 25+, wcześniej to moja świadomość była na poziomie….no dobra nie będę się obrażać, rozdział o niemiłowaniu siebie zamknięty) motywowałam się “unikając” czegoś.
Nieprzyjemności.
Zaległości.
Bałaganu.
Komplikacji.
Konsekwencji niedziałania.
Łatwiej mi było podjąć działanie z perspektywy:
nie chcę w tym miejscu mieszkać
nie chcę w ten sposób pracować
nie chcę by tak funkcjonowała moja relacja
nie chcę być taką mamą
nie chcę w taki sposób zajmować się swoim zdrowiem
nie chcę żyć według schematu małżeństwo – dzieci – dom – grób
I jeszcze wiele innych “nie chcę”.
Gdy dodam do tego, że mam pociągnięcie “królowej ostatniej chwili” mieszanka ta, choć zewnętrznie skuteczna, bo potrafiłam się spiąć i dopiąć wszystko, była stresogenna.
Flow w lekkości to nie był.
A ja marzyłam o tym, by z tego “unikania” przejść na tryb “dążenia do”.
Sytuacja się zmieniła gdy, powracać zaczęło do mnie czucie. To z Duszy. To co z naturą #bogostan jest powiązane i pozwala intuicyjnie zobaczyć wersję siebie samej z przyszłości. No i wypięłam siebie i bliskich z systemów, po kolei – opieki zdrowotnej (tak zwanej), edukacji ogólnodostępnej, siebie z pracy w korpo. Skoro widzisz dobre kilka lat wprzód, po co fundować sobie stres i chaos, po co uczestniczyć w światowym paraliżu strachu?
Niemniej jednak, choć zapas kilku lat do przodu rozluźniał obcięcia stresu, było to nadal unikanie.
Co było momentem, który otworzył dla mnie dostęp do “dążenia do”?
Tym czymś były moje PRAGNIENIA i DECYZJA.
Te najgorętsze. Te z serca. Te, których poukładany według schematów świat, nakazał się wstydzić.
Przyznanie się do nich sama przed sobą i decyzja, że pójdę za nimi i nigdy się nie opuszczę w tej drodze, przepięła na inne tory tryby motywacji.
Dziękuję – mówię dziś sobie.
You wellcome – odpowiadam też sobie.
Doglądając śliwek weszłam dziś na drzewo.
Że, jakby trochę wysoko, ja na boso, pytam mojego sprawnego jak kot syna, jak najlepiej zejść.
– Mamo, mam świetny pomysł, nazywa się motywacja – odpowiada Młody….biorąc węża ogrodowego odkręcając zimna wodę…..
Kurtyna.
No więc, jak? Gdzie życie musi Ci przejechać zimnym strumieniem po plecach?
Zmotywowana pragnieniami
Joanna
„MAM TĘ MOC" – jesienna witalizacja
warsztat jogowy
Mandala, Beskid
WARSZTAT WYJAZDOWY
03.10- 06.10.2024r.
Celem bloga i strony joannasmolenska.pl jest rozpowszechnianie wiedzy w temacie zdrowia i świadomego życia. Treści tu zawarte oparte są o współczesną i wielowiekową wiedzę, badania naukowe oraz doświadczenie autorki i mogą być różne od powszechnych opinii, a czasem nawet kontrowersyjne. Nie jest jednak zamiarem autorki zastępowanie relacji lekarza z pacjentem. W razie wątpliwości zasięgnij porady pracownika służby zdrowia- tak stanowi prawo.