Jesteśmy w relacji od bez mała 25 lat.
Ćwierć wieku. Długi to czas.
Te wszystkie rzeczy, które się po drodze wydarzyły…
Wzloty, potknięcia, poszukiwania, odnalezienia…
Czy mieliśmy dużo szczęścia?
I owszem. Ale nie dlatego, że z niewiadomego powodu było nam ono jakoś szczególnie dane od losu.
Nie dlatego, że byliśmy wybrańcami.
Nie dlatego, że gwiazdy ułożyły się dla nas w wyjątkowy sposób.
W odpowiedzi jest tylko jedno “dlatego”.
Dlatego, że dość szybko zadaliśmy sobie pytanie:
Jak nie potknąć się o siebie?
Zadając sobie to pytanie, w początkowej fazie dociekań sądziliśmy, że szukamy odpowiedzi jak nie potknąć się o siebie nawzajem. O wady, słabości, ograniczenia, przyzwyczajenia, zranienia niesione przez drugą osobę.
Bo przecież paradygmat relacji starych czasów, niesiony przez pokolenia mówił, że konieczne jest poświęcenie dla miłości, że trzeba z czegoś zrezygnować, że niewygodnę (żeby tylko niewygodnę!!!) trzeba zaakceptować, że rezygnując z czegoś, co w praktyce oznaczało – z siebie, masz prawo czegoś oczekiwać w zamian.
I tak tworzył się zaklęty krąg oczekiwań, pretensji, manipulacji.
Niezgoda na to krzyczała w nas głośne NIE. Nie chcemy w ten sposób! Nie powielimy tych wzorców! To NIE nasza droga!
Jednak szukaliśmy nie tam gdzie trzeba. Gdy wzrok był skierowany na drugą osobę, na to jak ominąć ją gdy robi się trudno, jak obejść drażliwe tematy, nie posuwaliśmy się za bardzo do przodu. Było lepiej, i owszem, ale daleko jeszcze do miejsca o którym marzyliśmy, które rysowało się gdzieś w potencjale możliwości.
Dopiero drobna zmiana kierunku patrzenia, sposobu rozumienia, zmieniła wszystko.
Zadaliśmy to pytanie raz jeszcze:
Jak nie potknąć się o siebie – samą, samego?
Jakąż różnicę to robi?
to ja jestem odpowiedzialna/y za siebie, swoje zranienia, emocje i całe “bagienko”
to ja potrzebuję o siebie zadbać
to ja jestem odpowiedzialna/y za miejsce w którym jestem
tylko ja mogę zadbać o swój rozwój
nie ma nikogo kto mnie zbawi, naprawi, uleczy
Mój partner/Moja partnerka w końcu może:
odetchnąć od oczekiwań
wejść w przestrzeń dawania siebie z serca, a nie na zasadach wymiany handlowej
przestać ratować, niańczyć, zamartwiać się
komunikować wprost, z serca, bez cenzury i kalkulacji
zająć się sobą
odkryć siebie prawdziwą/wego
Gdy dasz sobie wszystko to, czego potrzebujesz, “walka” się kończy – o czas spędzony razem, o docenienie, o akceptację, o uwagę. Odpada strach, że być może partner/ka urosną w swojej mocy “za bardzo”, że staniemy się dla niej, dla niego “zbyt mali”.
To daje przestrzeń do pełnej akceptacji.
I do odważnego realizowania siebie.
Bo jak kocham siebie to zgadzam się na Ciebie.
I daję Ci przestrzeń do wzrostu.
I kocham bezwarunkowo to co Ciebie prowadzi.
I szanuję zarówno Twoją jak i swoją przestrzeń, tą najbardziej osobistą.
Joanna
„MAM TĘ MOC" – jesienna witalizacja
warsztat jogowy
Mandala, Beskid
WARSZTAT WYJAZDOWY
03.10- 06.10.2024r.
Celem bloga i strony joannasmolenska.pl jest rozpowszechnianie wiedzy w temacie zdrowia i świadomego życia. Treści tu zawarte oparte są o współczesną i wielowiekową wiedzę, badania naukowe oraz doświadczenie autorki i mogą być różne od powszechnych opinii, a czasem nawet kontrowersyjne. Nie jest jednak zamiarem autorki zastępowanie relacji lekarza z pacjentem. W razie wątpliwości zasięgnij porady pracownika służby zdrowia- tak stanowi prawo.