Pytacie mnie często, czy musi tak być, że gdy zachodzi w nas zmiana i przychodzi moment, kiedy zaczynamy żyć swoim życiem oraz nareszcie stać mocno za sobą, to część znajomych, przyjaciół, bliskich, się od nas odwraca.

Odpowiadam: nie musi, ale może.

Jest w tym tylko jedno „ale”- oni nie odwracają się od Ciebie, lecz od siebie.

Jak to od siebi­e­?!

Gdy żyjesz w przewidywalnym, bezpiecznym dla ogółu schemacie, nie stanowisz zagrożenia dla status quo osób wokół Ciebie. Gdy się budzisz, poznajesz siebie, zwiększasz swoją świadomość, podnosisz swoją energię, emanujesz wokół aurą osoby, która wie kim jest i czego chce w życiu, możesz zacząć poruszać w innych struny niewygodne, bolesne, pełne strachu. Struny osób, które na ten moment nie są gotowe zobaczyć tego, co Ty właśnie odkryłaś i nie umieją zrezygnować z pozornych profitów jakie daje im pozostanie w obecnej sytuacji. Tym samym takie osoby odsuną się od Ciebie, powiedzą, że to ty jesteś dziwna i najlepiej jakbyś wróciła do swojej starej roli. Ale Ty już nie chcesz „wkładać starych butów”. Poczułaś co znaczy żyć na własnych zasadach, jak to jest tworzyć okoliczności, związki i przekonania szyte na Twoją miarę. Nie chcesz już musieć wybierać między tym co dobre dla Ciebie, a zadowoleniem innych.  I tak powstaje rozbieżność.

Właśnie w takim momencie musisz podjąć decyzję, czy stajesz odważnie za sobą i godzisz się z tym, że nie każdemu z Tobą po drodze, czy rezygnujesz ze swojego blasku, aby przypadkiem kogoś nie razić. Czy wybierasz to, że rośniesz, zwiększasz swoje możliwości i sprawczość, jednocześnie mogąc stać się wielkim białym ekranem, na który niektórzy będą projektować swoje słabości i frustracje.

Świat nie lubi buntowników. Jednak bez nich nie istnieje rozwój, nie ma postępu. Jeśli idziesz więc tą drogą, kontynuuj to. Jest to najlepsze co możesz zrobić dla siebie, dla tych, których już inspirujesz i dodajesz im odwagi, a także dla tych, którzy teraz próbują Cię ranić i ściągnąć w dół. Bo Twoje wewnętrzne światło nie pozostawia ludzi w obojętności…….. nawet gdy odbywa się to na drodze zaprzeczenia i irytacji.

Joanna Smoleńska