GDY MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ

OPOWIEŚCI ARCHAICZNEJ FARMACEUTKI CZĘŚĆ 5

Jednym z obszarów, gdzie mam absolutną pewność, że mniej znaczy więcej jest zdrowie. A konkretnie zdrowie w kontekście tego, co wkładamy do ust.

I chociaż nie podpisałabym się pod stwierdzeniem „mniej znaczy więcej” w całości ziemskiego doświadczenia, ponieważ zdecydowanie jestem zdania, aby otwierać się i kreować więcej przyjemności, obfitości, rozciągać czas i wypełniać go bogatym doświadczeniem, to w kwestii zdrowia nie mam wątpliwości. Mniej działa prozdrowotnie. Jednak w  czasach konsumpcjonizmu, dostępności 24/7wszelkich produktów spożywczych, pokus, reklam, merchandising-ów, łatwo popaść w to „więcej”.

Powoduje to, że przeciętny konsument je dużo za dużo w stosunku do tego, co potrzebuje organizm. Sprawia to, że tylko ¼ tego co spożywa, żywi jego ciało, a ¾ obciąża jelita i inne organy. W ostatecznym rozrachunku odżywia więc służbę zdrowiaw postaci pieniędzy, które zostawi u lekarzy i w aptece, gdy zdrowie zaszwankuje.

A tak niewiele potrzeba, żeby wspomóc organizm w projekcie „zdrowie”.

Poranek ze szklanką wody i odpowiednia jej ilość w ciągu dnia, umiarkowana ilość prostego, ekologicznego, zróżnicowanego pożywienia, wyraźna przewaga lub wyłączność pokarmu roślinnego i długa przerwa miedzy ostatnim a pierwszym posiłkiem (oczywiście przerwa musi być dopasowana do potrzeb i stanu organizmu, któremu już zafundowano chorobę), to najprostszy sposób do dobrobytu zdrowotnego. Jeśli dodasz do tego ruch, świadomość i higienę własnych myśli oraz mądrą suplementację, to możesz trzymać się z dala od chorób i lekarzy przez długie lata.

I to jest ta przestrzeń, w której sama musisz wziąć odpowiedzialność, pogłębić własna wiedzę i dogadać się ze swoim organizmem. Gdy trafisz do gabinetu lekarskiego w pewnością się tego nie dowiesz. Pytałam pacjentów przez lata pracy w aptece, czy otrzymali od swoich lekarzy informację o tym, jak się odżywiać. Otrzymywali te informacje rzadko i zdawkowo. Co sobie może zrobić samodzielnie starszy pacjent z karteczką, na której jest zapisane,że ma mieć dietę niskopurynową, jak często nawet nie wie co to znaczy!!! Skąd ma wiedzieć, że w trzy miesiące obniży poziom cukru, cholesterolu, trójglicerydów, ustabilizuje ciśnienie, pożegna ból dny moczanowej, tylko mądrze jedząc!

Kończąc przytoczę taką sytuację z dzisiejszych zakupów na targu, obrazującą jak więcej w przypadku zdrowia niszczy naturalne mniej.

Kobieta kupuje przede mną pomidory i komentuje: „Muszę dokupić pomidorów bo mnie naturalnie nie wyrosły, mam tylko takie (pokazuje tutaj pomidora o średnicy 5cm). Teraz to tylko na nawozach hodować trzeba- kontynuuje kobieta- jakbym posypała nawozem to bym porządne, duże miała.”

Ja wolę te nieporządne, małe, przez naturę stworzone.

Joanna Smoleńska – Moc Gepardzicy

Zostaw komentarz

„MAM TĘ MOC" – jesienna witalizacja
warsztat jogowy
Mandala, Beskid
WARSZTAT WYJAZDOWY
03.10- 06.10.2024r.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych