CO SIĘ STAŁO GDY ZAMIENIŁAM ZWIĄZEK NA RELACJE

OPOWIEŚCI TANTRYCZNE

Długą drogę przeszłam z M. do tego momentu, w którym teraz razem jesteśmy. Obecnie już w relacji, nie w związku. I chociaż nie mieliśmy nigdy w naszym 22 letnim byciu razem kryzysu, to różne burze, trudne podejścia szczytowe (metafora tyczy się wędrówek górskich nie sypialnianych:)) oraz niekontrolowane spadki w dół się zdarzały.

Jednym z naszych jokerów w życiowej grze „bycie razem” jest fakt, że nigdy nie kładziemy się spać w gniewie. W trudniejszych przypadkach co najwyżej kontynuujemy gorącą dyskusję rano 😉 .

Jednak tym co zmieniło się w naszych sporach, w momencie transformacji związku w relację jest to, że nie obwiniamy się nawzajem gdy przychodzą pioruny, tylko witamy burzę intencją „przyszłaś niepogodo, po Tobie nastąpi nowe.” Nowe to jeszcze głębsze poznanie siebie nawzajem, zrozumienie świata wewnętrznego drugiej osoby, wczucie się jak myśli i czuje partner/partnerka, przedstawienie swoich aktualnych standardów (te przecież się zmieniają – czy ktoś chciałby być w miejscu własnego rozwoju sprzed, dajmy na to, 10-ciu lat?), poszerzenie granic naszej relacji i wreszcie wzmocnienie zaufania przez szczerość, chociaż bywa, że bolesną.

Intencja ta pomaga przejść przez kulminacyjny, najbardziej emocjonalny moment nieporozumienia z zaufaniem, że po nim będziemy pełniejsi, bardziej otwarci, uważniejsi. Bo to jest wolny wybór każdego z osobna gdzie się kieruje w takiej sytuacji – w budowanie jeszcze większej bliskości i intymności, czy w oddalenie i separację.

Przez lata żyłam z M. w związku. Na pierwszy rzut oka udanym, ale jednak związku. A celem związku jest posiadanie, przywiązanie i związanie; węzłem małżeńskim,  kredytem, obecnością dzieci, powinnością, strachem, poczuciem obowiązku, wygodą, obecnością wspólnych zwierząt:).  Złota klatka, działająca w obie strony, to niestety dalej tylko klatka.

I jeśli świadomie, z kierowanym przez Ciebie zamiarem, nie będziesz pamiętać o tym, co jest niekwestionowanym celem oraz zaniedbasz pracę nad nim, to utkniesz w przywiązaniach.

A jedynym celem jest MIŁOŚĆ. W kierunku przez siebie do drugiej osoby.

 

I dopiero wtedy może pojawić się magia bycia razem. Magia bycia dwóch Pełni. Bez śladu manipulacji. Bez konieczności „wiszenia” na sobie. Bez wzajemnych oczekiwań i pretensji. Bez potrzeby kontrolowania.

 

 

Po czym poznasz, że jesteś w relacji, a nie w związku?

  • wkracza w Twoje życie absolutna szczerość – możesz pokazać swój „miękki brzuszek”, swoje obawy, lęki, frustracje bez strachu przed wykorzystaniem i nadużyciem
  • nie stosujesz i nie czujesz żadnej manipulacji, nie bywasz w emocjonalnym szachu – nawet trudne sytuacje mają jasne, klarowne intencje.
  • jesteś Ty i Twój partner w pełni swojej mocy i w pełni samowystarczalni – możecie się razem rozwijać i być dla siebie lustrem, jednak nikt nie „łata” i wypełnia poczucia braku czegokolwiek w drugiej osobie.
  • możesz pokazać swoją prawdziwą twarz, wszystkie swoje odcienie, bez masek i bez obawy, że nie zostaniesz zaakceptowana
  • macie własne, oddzielne obszary życia i nie macie potrzeby kontroli partnera/partnerki
  • bycie razem staje się lekkie i naturalne
  • seksualność ewoluuje z pożądania do świadomej kreacji
  • energia Waszej relacji organicznie wpływa na innych

I niezależnie od momentu, w którym teraz jesteś, czy tworzysz związki czy relacje, czy jesteś „we dwoje” czy sama, wszystko zaczyna się od Ciebie. Od Twojej wewnętrznej relacji jakości kobiecych i męskich. Od relacji Wewnętrznej Kobiety i Wewnętrznego Mężczyzny. Dopiero później  jakość Twojego wnętrza może wypłynąć na zewnątrz tworząc piękne doświadczenie. W konstelacji, którą sama wybierzesz.

Z miłością

Joanna Smoleńska – Moc Gepardzicy

Zostaw komentarz

    • Kazimierz Taczanowski
    • 26 października 2020
    Odpowiedz

    W niniejszym artykule chciałbym opisać zastosowanie tak zwanych „czarodziejskich ziół” w przypadku poligamii. Pierwotnie istniało nawet przekonanie, że dzięki „czarodziejskim ziołom” może nastąpić zahamowanie tej ciężkiej życiowej przypadłości w przypadku mężczyzn, którzy w potocznym znaczeniu byli nazywani po prostu „babiarzami”.
    Rozpocznijmy od pojęcia poligamii i działającej w niej poliamorii. W XXI wieku poliamoria robi wręcz zawrotną karierę, wypierając na dalszy plan bardziej dotychczas rozpoznawalną poligamię.
    Postawmy sobie pytanie. Jak żyć poli w świecie mono? Czy jest to możliwe by w ramach systemu poli zaakceptować poliamorię? Zastanówmy się na samym początku nad znaczeniem słowa poli. Dzisiejszy świat nie jest mono. Tylko poprzez różne filtry, które nota bene stały się także naszą rzeczywistością, wmawia nam ów otaczający nas świat, że jest mono. Jakieś sto lat temu zdarzały się przypadki, że małżeństwa przetrwały w miłości w całkowitej monogamii. Już w tamtych czasach zauważono jak wiele było zdrad małżeńskich, niedomówień, gdy pojawiały się w małżeństwach osoby trzecie. Dziś mówi się już oficjalnie o trójkątach małżeńskich. Nawet księgi metrykalne różnych parafii i Kościołów odnotowywały dzieci, które pochodziły spoza oficjalnie uznanej monogamii.
    Jak więc żyć z problemem poliamorii, która w XXI wieku szczególnie zagościła na polskiej ziemi w ramach systemu poli, której tak wielu nie rozumie i od razu ją odrzuca? Można zapytać się jak być szczerym, uczciwym, otwartym, nadającym na tych samych rejestrach z innymi, czyli wszystkimi, gdy nie chodzi tutaj o ilość osób w łóżku, czy mamy ich więcej niż tylko jedną. A więc wybór między wartościami moralnymi: dobra i zła.
    Pamiętajmy, że chcąc zrozumieć świat poli należy po prostu przyjąć do wiadomości, a więc zrozumieć, że to ja jestem światem, który wnosi do całości najlepszą wersję siebie. Jednak by tak się stało muszę najpierw zrozumieć kim sam jestem i do czego właściwie w tym życiu dążę.
    Najpierw należy zrozumieć, że jestem zakorzeniony w Matce-Ziemi, z jej energetycznymi korzeniami, by w ten sposób chociaż przez chwilę poczuć swoją cielesność, po prostu bycie, a nie związanie z konkretnym miejscem. Ta Matka-Ziemia z prochu mnie stworzyła, energetycznie mnie żywi, by ostatecznie moje ziemskie materialne ciało strawić, które w proch się zamieni.
    Moje ziemskie ciało mówi mi, że mogę postępować logicznie w ramach mojego rozumu, także za tym co podpowiada moje serce, w religii utożsamiane z sumieniem. Te dwa ośrodki (rozumu i serca) utrzymywane są energetycznie przez mój żołądek. Ostateczną kwintesencją będzie moja najpotężniejsza siła miłości, która kiedyś we mnie wybuchnie jak bomba atomowa, by dzięki niej mieć jakąś pasję w tym życiu. A więc wahadło życia: najgorsza wersja siebie i najlepsza wersja siebie. Bez tego żyć nie możemy dopóki jesteśmy na tej Ziemi (moralny wybór dobra i zła). Pamiętać musimy, że nie żyjemy w przeszłości, która już minęła, ani w przyszłości nam nieznanej, tylko w teraźniejszości, którą to ja sam mogę kreować nie jako egocentryk.
    Poza tym, choć przez chwilę mogę poczuć się wsparty siłami nadprzyrodzonymi, będąc częścią Kosmosu, którego siły są po to, by mi sprzyjać. W tym momencie poczuję, że nie jestem jakimś tam życiowym niedorajdą rzuconym przez nie wiadomo kogo i po co we Wszechświecie, że mogę decydować sam o swoim losie, wiedząc, że kiedyś sam o sobie zdam sprawę Bogu przed Jego najświętszym trybunałem. Owszem, że przeciwnicy tak przedstawionych rozważań zapytają się o siły zła i zniszczenia wszelkiego dobra (one podpowiadają nam, że siła niszczenia jest równa sile tworzenia). Ten wątek w artykule pomijamy, gdyż zaciemniałby nam pewną konstrukcję myślową dalekowschodniego systemu tantry, w którym działa poligamia. Oczywiście wszelkie ruchy filozoficzno-religijne nie są jednoznaczne i tak jak istnieje dobro, istnieje także zło. Tyle, że omówienie szczegółowe wszelkich szczegółów również zaciemniłoby nam obraz przekazu poligamii. Stąd pewne najprostsze podejście do omawianej problematyki poligamii.
    Już w 1935 r. Wanda Kieszkowska dała do zrozumienia, że już w średniowieczu powstała owa „czarna magia”, która zauważyła istnienie czarownic i wiedźm, które wykorzystywały przyrodę wraz z ziołami co swoich trudnych do zrozumienia celów. Po wielu latach możemy stwierdzić, że czarownice i wiedźmy nie zginęły, choć interesował się nimi także w III Rzeszy sam Heinrich Himmler. Obecnie jakże często czarownicami są młode, piękne kobiety niezależne finansowo, których jedynie charakter, czy skołatane nerwy przypominają, że są skończonymi wiedźmami. Współczesne wiedźmy nie są takie stare jak te, które kiedyś latały na miotłach jak zwykła baba jaga [Wanda Kieszkowska, Trochę o baśniach, magji i o czarodziejskich ziołach, „Polskie Zioła”, Warszawa, Grudzień 1935, R. II, nr 12, s. 18-20]. A co z „czarodziejskimi ziołami”?… Podobno takowe zawsze gdzieś istniały, były wręcz poszukiwane jak złoto, były podobno skuteczne jak „amen” w pacierzu i dodawały pewnego uroku całej sprawie związanej z wiedźmami. Czy były one skuteczne dla „babiarzy” – trudno jednoznacznie ocenić.

„MAM TĘ MOC" – jesienna witalizacja
warsztat jogowy
Mandala, Beskid
WARSZTAT WYJAZDOWY
03.10- 06.10.2024r.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych